Muzyczne Opole

P r o j e k t „Muzyczne Opole” to dokumentowanie mieszkańców Opola. Tym razem obiektywy zwróciliśmy na tych związanych z muzyką, znanych i mniej znanych, grających i śpiewających zawodowo, ale także amatorów, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z muzyką. Tych wszystkich, dla których muzyka to największa miłość i pasja.
Skutkiem naszych fotograficznych poszukiwań jest przekrojowa wystawa i katalog. Mamy świadomość, że pokazujemy w niej tylko niewielki fragment  muzycznego krajobrazu Opola, ale wierzymy, że w przyszłości uda nam się dopisać do niej kolejne fotograficzne zwrotki.
Za pomoc w realizacji wystawy dziękujemy władzom miasta Opola. Ireneuszowi Procherze dziękujemy za wspaniałe teksty. Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu za finansowe wsparcie w wydaniu tego katalogu. Artystom za życzliwość, wyrozumiałość, zaufanie i cierpliwość.

Opowieść o historii muzycznego Opola ma oczywiście wielu bohaterów. Jeden z nich wyrasta jednak ponad pozostałych i jest niczym wielka góra spowijająca wszystkich swoim cieniem. Jego równolatki mają dziś dzieci, te dzieci mają swoje dzieci, a dzieci ich dzieci, bywa, że też mają dzieci… Cała ta gromadka ma też swoje życie, cele do których dąży, radości i smutki, ale przynajmniej raz w roku, przypomina sobie, że „no tak, trzeba by odwiedzić”. Nie wypada nie być!
Gdy 19 czerwca 1963 roku Karol Musioł witał gości opolskiego amfiteatru słowami „Witam was ciule”, stworzył żartobliwe motto na kolejne dziesięciolecia Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki. Miasto witało czule… przepraszam, oczywiście: ciule!… artystów, którzy do dziś pielgrzymują do Opola – nie tylko po to, by stanąć na deskach amfiteatru, ale po to, by przez kilka dni podtrzymywać przy życiu legendę. To co działo się na scenie, już od zarania dziejów opolskiej imprezy było bowiem zaledwie częścią festiwalowego życia. Kto z kim, gdzie i dlaczego? Jakim samochodem? Kogo się spotkało rankiem w kolejce przed kioskiem? Coś taki niższy niż w telewizji… Miasto nasłuchiwało i z nieukrywaną ciekawością obserwowało przybyszów. Jerzy Waldorff podczas pierwszego festiwalu komplementował publiczność i głośno wyrażał jej oczekiwania na przyszłość mówiąc m.in.: „Każde miasto ma jakiś swój tytuł, który zazwyczaj dodaje się do samej nazwy, by je scharakteryzować. Chciałbym, aby Opole miało tytuł Opole – stolica piosenki polskiej”. No i stało się… Choć bywało przecież różnie! Pewien Francuz mawiał, że noblesse oblige, że szlachetny stan wymaga szlachetnych uczynków. I mimo, że nie zawsze łatwo sprostać temu muzycznemu dziedzictwu, nie spotkałem nikogo wśród artystów wywodzących się z Opola bądź z nim związanych, kto by się tych swoich związków wypierał. A jeśli mógł, to starał się wspierać „ludzi stąd”. Anna Panas w jednym z wywiadów przyznaje, że pierwszy kontakt z zawodową branżą nawiązała „dzięki chłopakowi z Opola – Jurkowi Tumidajskiemu z zespołu Tajfuny”. Tajne Stowarzyszenie Abstynentów, znane powszechnie jako TSA, pierwsze kroki stawiało w budynku socjalnym zakładu produkcyjnego “Opolanka” , czego się bynajmniej nie wypiera. Elżbieta Zapendowska, zanim sama stała się gwiazdą talent-shows, przeżyła etap życia związany z pracą w Wojewódzkim Domu Kultury w Opolu. Znacząco przyczyniła się również do rozwoju kariery Edyty Górniak, w Opolskim Studiu Piosenki strojąc też głosy innych osób marzących o scenicznej karierze. Michał Bajor z kolei, który od dzieciństwa obracał się w opolskim środowisku scenicznym, dziś nadal chętnie wraca z koncertami do Stolicy Polskiej Piosenki.

Muzyczny pejzaż Opola tworzyły przez dziesięciolecia także orkiestry i chóry, w tym szkolne i uczelniane. Dziś imponujący gmach Filharmonii Opolskiej  przyciąga artystów z kraju i zagranicy, a przecież początki były nad wyraz skromne: Mała Orkiestra Symfoniczna, powstała zaledwie w dwa lata po wojnie, nie miała nawet swojej siedziby. Muzyka to oczywiście także radio opolskie z nazwy i charakteru. W Radiu Opole muzykę nie tylko odtwarzano, ale i ją tworzono oraz nagrywano. Przez lata rozgłośnia posiadała własny zespół rozrywkowy kierowany przez Edwarda Spyrkę. W radiowych studiach natomiast swoje piosenki nagrywali zarówno debiutanci, jak i gwiazdy.
Obraz byłby niepełny bez jeszcze jednego bohatera, wcale jednak nie tak znowu cichego. Mowa oczywiście o amfiteatrze. Ostatnio znowu błyszczy i tętni  życiem, pozostając symbolem i atrakcją dla kolejnych pokoleń. Bo może i czasy się zmieniają, może i plastikowe krzesełka zastępują proste drewniane ławki, a deski na scenie trzeba co jakiś czas wymienić, ale duch miejsca wciąż wisi w powietrzu i woła do siebie młodych muzyków. No bo kto nie chciałby się poczuć przez chwilę niczym Niemen śpiewający, że mimo wszystko jest nadzieja dla świata?

Fotografie wykonali:
Sławoj Dubiel
Michał Grocholski
Sławomir Mielnik