Tematem tegorocznej edycji Opolskiego Festiwalu Fotografii jest Utopia. W przeciwieństwie do obrazów, będących fundamentem budującym przekaz fotograficzny, jest to słowo wywiedzione z literatury. Termin ten pochodzi od niejednoznacznego tytułu eseju Tomasza Morusa, który może być tłumaczony jako ‘nie-miejsce’, ‘miejsce, którego nie ma’, ale i jako – ‘dobre miejsce’. Zobaczmy zatem jaka fotografia w tym roku pokaże nam swoje przestrzenie, jakie zaoferuje przeżycia i przemyślenia. W końcu Utopia jest też tęsknotą za lepszym światem, a humanizm płynący z fotografii ma narzędzia, by go budować.
Spacer po lesie Bartka Talagi, odnoszący się konkretnej dzielnicy konkretnego miasta, jest ostatecznie wędrówką uniwersalną, doświadczeniem każdego z widzów, dostępnym w każdym miejscu. To wrażenie zostające po. Wrażenia, znaczenia, powidoki po miejscach, które stają się wyłącznie pretekstem do analizowania przestrzeni – zarówno w warstwie zewnętrznej, jako przyczynek do analizowania pejzażu miejskiego, ale i też do wchodzenia głębiej w siebie, w swoje wyobrażenia, sądy i opinie.
Marcin Giba prezentować będzie Podniebne obrazy. Trzy cykle składające się na tę prezentację łączy fakt, że zostały wykonane z drona. Zmiana sposobu widzenia fotografa odkrywa przed oglądającymi szczególne rodzaje fotograficzności rejestrowanych kadrów. Czy będzie to animizacja rzeczywistości, czy minimalizm i monochromatyzm kadrów wykonanych zimową porą, czy specyficzne anektowanie Natury przez Kulturę (w tym wypadku – przemysł). Giba przygląda się swojemu najbliższemu otoczeniu, tworząc swoją własną artystyczną wypowiedź. Prezentowane obrazy są hołdem dla natury i jej wielowymiarowości, a autor, poprzez grę skojarzeń, dostrzega w poszczególnych fragmentach rzeczywistości konkretne, choć możliwe do różnorodnej interpretacji, kształty.
Wystawa zbiorowa Gradienty: Wydobycie kuratorowana przez Ninę Gibę. W tym wypadku tytuł łączy wypowiedzi pięciu fotografek, które wypełniają różnymi znaczeniami swoje indywidualne cykle. Wypełnianie jest czynnością zmierzającą do końca, do granic ostateczności ważnej dla każdej z autorek. Projekty zrealizowane głównie na Górnym Śląsku wpisują się we współczesną reprezentację wizualną regionu. Szwarc, Olubińska-Charuba, Smołka, Krośniak, Gramsz, każda z nich w osobisty sposób opowiada o Czasie, rodzinie, pandemii, degradacji ogrodów czy o konstrukcji/dekonstrukcji samej siebie.
Projekt Julii Klewaniec zwraca uwagę na zjawisko tzw. cichego rasizmu, występującego we współczesnym polskim społeczeństwie. Autorka, jako jego przejaw, wybrała słowo Murzyn, które, pozostaje jedynym funkcjonującym określeniem ciemnoskórych osób i, nadal, powszechnie używanym. Projekt Julii jest skoncentrowany na analizie znaczenia tego określenia w naszym kraju. Autorka, używając obrazów, stawia również pytanie o możliwość zmiany, przypominając, że język jest odwzorowaniem rzeczywistości. Ewolucja może zatem dokonać się wyłącznie wraz z przekształceniem języka. Cichy rasizm jest głosem nowego pokolenia, reprezentowanego przez autorkę, które czuje potrzebę zmiany.
Wystawa Agaty Pankiewicz i Marcina Przybyłko to wizualny esej, pogłębiona refleksja nad kulturowymi skutkami wielkiego eksperymentu historycznego, jakim była niemal całkowita wymiana ludności Dolnego Śląska po 1945 roku. Odsłona tego projektu w ramach Opolskiego Festiwalu Fotografii zyskuje szczególny walor – w końcu Opolszczyzna jest również „nieswoja”, bo i ona „dźwiga” poniemieckie dziedzictwo. Autorzy skupiają się na wizualnej i antropologicznej stronie tego fenomenu. Wszyscy jesteśmy widzami podwójnej natury tego szczególnego pejzażu architektonicznego, przenikania się warstw dawnej, niemieckiej kultury i nałożonej na nią kultury przeniesionej, obcej, odmiennej. Fotografie uzmysławiają, jak te dwie kultury wchodzą tu ze sobą w różne, najczęściej dramatyczne relacje. Jednocześnie wystawa zyskuje wymiar uniwersalny, dokumentując skutki przemian, które, unaoczniając ślady po rywalizacji, w końcu dokumentalnie i antropologicznie zapisują całą zmianę kulturową.
Coraz częściej śledzą nas kamery przemysłowe, znajdujemy się na kadrach wykonywanych przypadkowo telefonami. Coraz częściej mamy świadomość, że każdy nasz ruch jest rejestrowany, ale nie wiemy, w jakim celu. Przez kogo? I co on z tym robi? W PRL, tak jak i teraz, utrzymywano, że chodzi o dobro kraju i nasze bezpieczeństwo. Czy to, że ktoś nas obserwuje, uspokaja nas czy przeraża? Łukasz Rusznica jest kuratorem wystawy zdjęć archiwalnych IPN, zatytułowanej Gdy spojrzysz mi w oczy dwa razy, rozchylę usta lub zacisnę pięści – fotografie z archiwum IPN. W fotografiach operacyjnych, odkrywających realia pracy SB, można zobaczyć nie tylko świadectwo historyczne, ale i przedmiot sztuki fotograficznej. To, co widzimy na zdjęciach, często jest niejednoznaczne, nawet surrealistyczne. To dowód na to, że totalitarna przemoc zaczyna się od spojrzenia. Wystawa nie jest efektem prostej selekcji z archiwum, lecz przewrotną grą z widzem, zakładem, co jest prawdziwe, a co nie.
Tomasz Sikora w Minął rok fotograficznie zapisuje swój stan ducha na przestrzeni jednego roku. Codziennie rejestrowanie samego siebie przez 365 dni tworzy dokumentację upływu czasu i codziennych emocji, które powoli umykają z pokładów naszej pamięci, naturalnie o nich zapominamy, gnając coraz szybciej do przodu, a które fotografia jest w stanie przywołać swoim specyficznym echem z powrotem. W drugim prezentowanym cyklu, Obrazach odkrytych na nowo, Sikora podważa paradygmat fotografii stricte dokumentalnej. Swobodnie żongluje kolorem i ostrością, powiększa wybrane fragmenty zmieniając narrację. Fotografie nabierają przedziwnych wibracji, zaczynają nieść inne znaczenia. Nowa jakość „starych” fotografii stwarza inną rzeczywistość. Fotograf przeistacza się w Artystę.
Andrzej Tobis w ramach Opolskiego Festiwalu Fotografii zaprezentuje Ruch Polski wokół Słońca. To słowno-wizualna podróż przez Polskę, gdzie autor realizuje własne, fotograficzne „ilustracje” do niemiecko-polskiego słownika ilustrowanego wydanego w 1954 roku w NRD. Założeniem projektu jest to, żeby sceny te były sfotografowane w Polsce. Rzeczywistość, w tym zestawie zdjęć okraszonych hasłami ze słownika, często bywa zaskakująca. Widać, że to sytuacja niezmieniająca się w czasie, choć o różnym natężeniu. Transformacja ustrojowo-cywilizacyjna stanowi silnik napędowy tych obrazów.
Rysopis z pamięci Aleksandry Zaborowskiej to cykl portretów, w którym autorka podważa hegemonię oka, wprowadzając zmysł dotyku do swoich prac. Eksperymentuje z kolażem oraz celowym niszczeniem fragmentów fotografii, nadając im zupełnie nowe znaczenie.
Konkurs „Pokaż się” wygrała w tym roku Katerina Kouzmitcheva. Moja chata jest z skraju wizualizuje tradycyjne przysłowie funkcjonujące w różnych językach, ale wyrażające myśl: „Nie obchodzi mnie to”. W ten sposób autorka interpretuje współczesną obojętność na problemy społeczne i polityczne. Druga część zwycięskiego zestawu to próba namysłu nad empatią jako zjawiskiem koniecznym dla rozwoju wspólnot i narzędziem do budowania tolerancji.
Siedem dań głównych Anny Gadomskiej to krytyczne spojrzenie na otaczający nas konsumpcjonizm. Autorka tworzy mityczny, magiczny ogród będący symbolem obfitości natury – wpisuje się to w praktykę indywidualnego procesu ratowania Ziemi, gdzie każdy może zacząć́ zmianę od samego siebie, jednocześnie budując ogólną świadomość społeczną.
Sławoj Dubiel w projekcie fotograficznym Test na obecność przygląda się Czasowi zacierającemu ślady istnienia jenieckiego obozu Lamsdorf z lat II wojny światowej. Mijające lata, ludzka działalność, wdzierająca się przyroda oraz same ślady tego miejsca na mapie Europy jest nie tylko refleksją nad Historią, ale i też budowaniem fotograficznej opowieści o świecie. Te wyraziste wizualnie kadry są zapisem procesu blaknięcia tragedii ludzkich, czemu towarzyszy powolna, ale bardzo wymowna destrukcja materialnych śladów tych wydarzeń. Fotografia zawsze chciała zatrzymać czas, lecz ujęcia Dubiela pokazują raczej jego upływ.
Na wystawie fotografii Wojciecha Klimali zapoznamy się z portretem mieszkańców RPA z biednych dzielnic zwanych Township – stąd tytuł projektu. Są takie miejsca, gdzie nic się nie zmienia, mimo, że wokół zmienia się cały świat. Miejsca, w których, pomimo 25 lat wolności od totalitaryzmu, żyje się, jakby nic się nadal nie zmieniło. Jacob Riis – prekursor fotografii zaangażowanej, zainspirowany słowami François Rabelais’go, zatytułował swój album Połowa świata nie wie, jak żyje druga połowa, i w tym duchu pokazuje nam swój własny dokument z RPA – Wojciech Klimala.
Tradycyjnie festiwal wspierają wystawy Fotoklubu Opolskiego, Wydziału Sztuki Uniwersytetu Opolskiego oraz pokaz książek fotograficznych z kolekcji własnej.